Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Harry. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Harry. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 23 grudnia 2012

Wszyscy


-POWIEDZIAŁEŚ IM?!
-NIE!
-ALE JAK TO?!
-Nie było okazji!
-Ja Cię kiedyś chyba zabiję! Co Ty sobie wyobrażasz?! Przyjeżdżam tutaj, będę z wami święta obchodzić, ale nie! Oni nic o mnie nic nie wiedzą, bo nie było okazji!-Powiedziałam z ironią, Naprawdę, aby być takim debilem, to jest sztuka.
-Ale przepraszam! Wybacz mi, więcej to się nie powtórzy!-Hazza błagalnie padł na kolana, z rękami złożonymi, jak do modlitwy.-Wybacz, [T.I.], daj mi jeszcze jedną szansę!-Wygląd Harolda, i zachowanie doprowadziło Cię do śmiechu. Próbowałam się opanować i udawać złą oraz srogą, ale przy takim dziecku, jakim był Harry - było to wręcz niemożliwe!
-No dobra pajacu, ale teraz idziemy im o wszystkim powiedzieć, dobrze? Chcę, aby wiedzieli o mnie wszystko, co muszą...
-Dowiedzą się, spokojnie. A teraz chodź i świętuj z nami to cudowne święto, którym jest Boże Narodzenie!
-Dobra...-Powiedziałam.-Jednak nie jestem do końca przekonana... A może jednak im powiedzieć to teraz...? Na początku... ?
-Ale co powiedzieć?-Do pokoju wpadł Lou. A więc tak jak myślałam - cały czas stali pod drzwiami i podsłuchiwali. Skąd to wiem? Bo gdy Loui się pojawił, to reszta też się wyłoniła zza drzwi.-Jesteście razem?-Zapytał. My, to znaczy ja z Harrym, popatrzyliśmy na siebie, po czym wybuchnęliśmy śmiechem. Reszta nie wiedziała, o co nam chodzi. Jednak po chwili już się uspokoiliśmy.
-Ja? Z Harrym?-Ponownie napadł mnie śmiech. Hazze też.
-Ja? Z [T.I.]?-Teraz śmieliśmy się obydwoje.
-My jesteśmy jedynie przyjaciółmi!-Powiedziałam w uśmiechu.
-A nie parą!- Dokończył za mnie Loczek.
-To o czym wy mówiliście? Wszystko słyszeliśmy!
-A więc podsłuchiwaliście, prawda Niall?
-No...No...To znaczy...
-To znaczy, że tak.-Uśmiechnęłam się serdecznie.
-A więc o czym mówiliście? O czym nie wiemy, a powinniśmy?- Momentalnie uśmiech zszedł mi z twarzy, a na niej pojawiło się zakłopotanie. Spojrzałam kątem oka na kociarza. Jego twarz przybrała podobny obraz.
-Chodźcie, musimy gdzieś pojechać.  Tam wam wszystko wytłumaczymy...-Zaczął twój przyjaciel.
-A nie możecie tutaj?
-Nie, niestety, ale nie. Tylko ubierzcie się ciepło...
-Dobra.-Chłopcy krzyknęli chórem, po czym wyparowali z pokoju. Popatrzyłam na Harolda. Na jego twarzy nie znajdował się, jak zazwyczaj - uśmiech, ale zakłopotanie i przygnębienie. Popatrzył na mnie, przeszywając swoimi zielonymi tęczówkami na wylot. Jego kocie oczy szkliły się. Wyszeptał zwykłe 'Przepraszam' i wyszedł z pokoju. Stałam jeszcze przez chwile tam sama, na środku pomieszczenia. Patrzyłam przed siebie, licząc, że odpowiedź się jakoś ujawni. Na co odpowiedź? Odpowiedź na trudne pytania, o tym, jak sobie teraz poradzić, co zrobić, co wybrać, co jest dobre, a co złe. Dla mnie było to trudne.
-[T.I.] pospiesz się!-Z dołu było słychać Zayna.
-Już idę!-Odkrzyknęłam, po czym szybko wpadając do pokoju, zabrałam kurtkę i wypadając, tak samo szybko jak się w tym pokoju znalazłam, zbiegłam po schodach. W przedpokoju ubrałam kurtkę, w pośpiechu buty i wyszłam z domu. W aucie czekali już chłopcy. Wow. Szybcy są, szczególnie Zayn! Zazwyczaj to na niego ostatniego czekamy. No nic. Wsiadłam do samochodu, zajęłam miejsce koło kierowcy i jechałam przez drogę w milczeniu, w głowie wymyślając wytłumaczenie i inne monologi...
-Ej, Ty! Loczek!-Zaczął marchewkozjadacz, wychylając się zza mojego siedzenia. Jego ton głosu mnie rozbawił.-Włącz ogrzewanie, bo tutaj za chwilę padniemy z zimna!
-Dobra, dobra.-Harreh przekręcił pokrętło. A, no tak! Nie wspomniałam, że mamy zimę.
Jechaliście już przez 30 minut, na dworze zaczął padać biały puch, zwany śniegiem, drogi były nadal opasane śliską powłoką z lodu, drzewa były przyozdabiane szronem, a szyby w aucie były zaparowane. Warunki do jazdy -> okropne!
-Odezwiesz się coś, [T.I.]?-zapytał się Liam.
-Hę?
-Od pół godziny nic nie mówisz. Może się w końcu odezwiesz?
-Aha.
-...
-No, odezwałam się.-Wyszczerzyłam się. Za to mina Liama była zniewalająca. Zaczęłam się chichrać. Nie mogłam przestać! Dady jedynie gapił się na mnie tymi swoimi brązowymi tęczówkami. Do mnie dołączyła reszta. Śmiech wypełnił całe autko. Mój serdeczny przyjaciel Hazza popatrzył się na mnie uroczo, ukazując swoje anielskie dołeczki. Zatopiłam się w jego dużych, kocich, zielonych oczach.
-Harry! Uważaj!-Usłyszałam jedynie krzyk Nialla, po czym poczułam przeszywający mnie ból, który był tak mocny, że nie do opisania. Przed oczami miałam ciemność. Jednak po chwili ból przeszedł, a ja już nic nie czułam...

*2 lata później*
*Narracja 3-osobowa*
Chłopcy stali nad grobem [T.I.] i Harry'ego. Ich przyjaciół. Oni już nie żyli. Nie żyli już przez dwa lata, przez wypadek,z którego nie wyszli żywo. Jak to się stało, pytacie? A więc tak:

Biały puch padał coraz mocniej, droga była przyozdobiona lodem, drzewa szronem, a szyby, jakby chcąc utrudnić jazdę - czasy czas były zaparowane. Mimo iż kierowca, którym był w tamtej chwili Harry, co chwila je oczyszczał ręką, po chwili znów był ten sam problem. Jednak on się nie poddawał, i chodź wszyscy wiedzieli, że go to drażniło, cały czas próbował. W pewnym momencie wszyscy zaczęli się śmiać. Nagle Niall zauważył ciężarówkę, która jedzie wprost na nich! Próbował ostrzec Hazze, ale nic to nie dało. Było za późno... A dlaczego Loczek sam nie zauważył pędzącego na nich auta? Bo wpatrywał się w piękne, duże, niebieskie oczy [T.I.], które były przepełnione radością, ale też troską. To było ostatnie, co widział...

A więc tak to się skończyło. Ciężarówka uderzyła w nich. [T.I.] i Harold nie przeżyli, reszta wyszła z tego, jednak był to cud, dla niektórych. Wiele osób sądzi, że to właśnie oni, czyli Hazz i jego przyjaciółka, uratowali resztę, gdyż to oni pierwsi zginęli. Przez to, ich duchy uchroniły resztę. Dzięki nim żyją..
Na myśl o wspomnieniach starych przyjaciół, gdyż w tym miejscu, na cmentarzu zawsze one powracają, w każdym oku obecnych tu chłopaków pojawiły się łzy. Jedynie Niall, który płakał od początku, wtulony był w kurtkę Liama. Łzy smutku, przygnębienia, bólu, rozpaczy...Bo przecież już nikt im przyjaciół nie zwróci...Dzisiaj mija rocznica  ich śmierci, dokładnie dwa lata. Dla wszystkich pamiętna data, ale nie kojarząca się z dobrym. Louis, najbliższy przyjaciel zielonookiego, najbardziej to wszystko przeżywał. Jednak nie okazywał tego aż tak bardzo, chcąc dać dobry przykład reszcie, jako najstarszy. Jednak nie było mu łatwo. Stracił najlepszego przyjaciela...
Pewnie jest jeszcze jedno, co wam chodzi po głowie, a mianowicie, co Harry nie powiedział reszcie o [T.I.], prawda? Jednak tego już się nie dowiemy... 
Oni zabrali swoją tajemnicę do grobu...


~*~
Sorry, nie chciałam nikogo uśmiercać, szczególnie tuż przed świętami, ale mam taki humor, co też wpłynął na moje pisanie, oraz brak weny na szczęśliwe zakończenie. Może ona  w końcu powróci i kogoś złączę razem na zawsze? Tego jeszcze nie wiem... Jednak jak dla mnie ten imagin nie wyszedł jednak tak źle ^^ Jednakże to do was należy ostatnie słowo. Ale teraz coś ważniejszego:
ŻYCZĘ WSZYSTKIM WESOŁYCH ORAZ POGODNYCH ŚWIĄT! SUPER SYLWESTRA, ORAZ SPEŁNIENIA TYSIĄCA ŻYCZEŃ!!! NO I NAJWAŻNIEJSZE! : KONCERTU ONE DIRECTION W POLSCE!!! :D
To tyle od mnie ^^

wtorek, 4 grudnia 2012

Hazza Part 2.


-A więc znów się spotykamy...-głos dziewczyny,kobiety,o ile dobrze rozpoznałem,odezwał się.
-Ach,tak...Tyle się nie widzieliśmy-ku mojemu zdziwieniu,odezwał się loczek.Co on wyprawia?!
-Liam,co robimy?!-Wyszeptałem Daddiemu na ucho.Nie odpowiedział...
-Ale nie tyle,abym zapomniała,że mam się zemścić.-O matko!O Boże!Ktoś się do nas zbliża!

Dziewczyna wyszła z ukrycia.Miałem rację,w ręce miała siekierę.Ale się boję!Mam ciarki na całych plecach!A Hazzie odbija,chyba!On ją zna,że do niej się odezwał?!
-A więc proszę,zabij mnie jeśli to konieczne...-Loczek zwariował!Co on gada?!A może jest w jakimś transie...
-A MASZ!!!-Dziewczyna podniosła siekierę i...zaczeła się śmiać,a Zielonooki jest zawtórnował...Nie wiedziałem o co chodzi!Oni podeszli do siebie i się przytulili.Dziwnie się czułem.Popatrzyłem na resztę chłopaków,oni widocznie też niczego nie rozumieli!
-Nie wiem,jak Ty,ale ja pamiętam to,jakby to było wczoraj!-Zaczęła ona.
-Ja też...-Hazziątko jest odpowiedziało.
-POWIE MI KTOŚ W KOŃCU O CO TUTAJ CHODZI?!-Krzyknąłem,nie wytrzymując.
-Ach tak!-nie wiedziałem o co chodzi naszemu kociarzowi.-Wy jej jeszcze nie znacie!-powiedział jakby do siebie.-A więc to jest [T.I.] i to jest moja przyjaciółka,o której wam mówiłem.
-A więc im o mnie mówiłeś?!-zaśmiała się [T.I.].-A czy ja Ci pozwoliłam?
-No w sumie to nie...-Harry zrobił minkę zbitego szczeniaczka.Jakie to smutne...
-Nie ważne!Jestem [T.I.],ale mówcie mi...
-Allien!-krzyknął jak oparzony loczuś.Nie poznaję go!Jak ta dziewczyna na niego działa...
-A więc tak.-uśmiechnęła się promiennie.
-A dlaczego tak?
-Bo tak.A wy to...?
-Zayn.
-Marchewkozżeracz!
-A więc Louis!
-Skąd wiesz?
-Nie tylko wam ten głupek mówił o kimś innym...
-A więc co jeszcze wiesz...?
-Ze jesteś Louis,kochasz marchewki,pomarańczowy,chodzisz w bluzkach w paski,czerwonymi rurkami,conversami oraz nie nosisz skarpetek.-uśmiechnęła się.-Co jeszcze Harryh?
-Yyy...W sumie to chyba nie...-zapytany chłopak odpowiedział.
-A więc Ty pewnie jesteś...-zaczęła.
-Niall-przerwał jej Irlandczyk.
-No właśnie!
-Że co?
-A nic.A Ty jesteś Liam.
-No wiem.-wyszczerzył się Lii.
-A Ty..Ty..Ty tu mieszkasz?I po co Ci to?-Pokazałem na siekierkę.-Po co jesteś w białych rękawiczkach?Opowiesz coś o sobie?-Nie przestawałem pytać.Tak,właśnie taki jestem.
-Dobrze się czujesz?-popatrzyła na mnie dziwnie.-Czy wszystko ok?
-No...w sumie tak.Dlaczego pytasz?
-Bo się zapytałeś,czy tutaj mieszkam!Czy wyglądam aż tak strasznie?
-No w sumie to nie...
-Aha,fajnie wiedzieć,to właśnie jesteście na miejscu zabójstwa.
-Wiedziałem,mówiłem wam,że one jest psychopatką!-wystraszyłem się i chciałem uciec,ale mnie ktoś zatrzymał.
-Ja?Psychopatką?Nie,absolutnie!Służę w NCIS,wydziale zabójstw!Nikogo nie zabiłam!
-A dlaczego masz topór?!
-Po pierwsze,to nie topór.-powiedziała łagodniej.-To siekiera,która ktoś zabił mężczyznę i pozostawił na miejscu zbrodni. A jeśli chcesz zapytać o rękawiczki,to one są po to,aby nie zatrzeć odcisków palców swoimi.Właśnie ją niosłam do samochodu.Nie masz się co mnie bać!
-Allien!!!-ktoś się wydzierał.-Wracaj tu natychmiast!Co,ktoś Cię po drodze zabił tą siekierką czy co?!
-A wiesz co?-krzyknął Hazza.-TAAAK!
-Loczuś!-kolejna dziewczyna się wyłoniła.-Jak cię dawno nie widziałam!Allien,choć,musimy dzisiaj to skończyć,bo jutro reszta przyjeżdża.
-Możesz się zając tym z Abbs?Ja zabiorę chłopaków,bo jak zgadnę,dlatego tu są,że głupek znowu czegoś zapomniał.
-Dobra,ale to będzie ostatni raz!
-Niech Ci będzie.To widzimy się potem.To co,zawieść was gdzieś?-Zwróciła się do nas.-I spokojnie,nie zabiję was.-Uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Właściwie to do Ciebie.
-To mogłeś mnie uprzedzić!Ale niech wam będzie.Auto stoi za domem.Za chwilę przyjdę.
-A...
-Nie,ja kieruję.
-Niech Ci będzie.-zielonooki zrobił smutną minkę,po czym się udaliśmy do wozu.Trochę się boję,ale ta dziewczyna nie wygląda mi na psychopatkę...


*Twoja perspektywa* *3 miesiące później*
Znów wspominamy nasze pierwsze spotkanie z chłopakami.Teraz już wszyscy się z tego śmiejemy.Właśnie gramy w butelkę.Jak fajnie się z nimi gra!Teraz jesteśmy w Londynie.Razem z dziewczynami,czyli Abby i Baśką zostałyście tu (oczywiście troszeczkę pomogłyście) przeniesione.Cieszycie się i mieszkacie z chłopakami.Zaakceptowali was.
-Ding-dong-rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.Chyba pizza.Poszłaś otworzyć.
-Ile?
-Witaj.-ten głos przyprawiał Cię o dreszcze.Wiesz kto to jest...i wiesz gdzie powinien być!I przez kogo...
-Czego chcesz?!Powinieneś być w...-nie dokończyłaś.
-Nie,wypuścili mnie wcześniej za dobre sprawowanie.-Cofnęłaś się,bojąc tego człowieka.W końcu ty jego wpakowałaś za kratki.
-Spokojnie,nic Ci nie zrobię.Skończyłem z tym.
-To dobrze.Ile płacę?-zapłaciłaś mu wyznaczoną cześć pieniędzy,po czym podziękowałaś i z powrotem udałaś się do pokoju.
-Pizza przyszła!-Powiedziałaś entuzjastycznie już zza ściany,ale doznałaś szoku,bo był tak tylko Hazza-A gdzie reszta?
-Słucham [T.I.],musimy porozmawiać.
-Powinnam się bać się cieszyć?-powiedziałaś żartem.
-A więc widzisz...podobasz mi się...
-...
-Nic nie odpowiesz?
-A co mam?
-No...hmmm...może Ty mi też Harry!
-No to...Ty mi też Harry!
-Serio?
-No w sumie to tak!
-A od...
-Możesz przestać psuć taką piękną chwilę?

-Ach tak...-połączył was teraz w gorrącym pocałunku...

niedziela, 2 grudnia 2012

Hazza Part 1

-No gratulacje Harry!Jak można być tak głupim i jechać na wakacje do jakiejś tam Polski,do swojej przyjaciółki z prawie pustym bakiem?!Na dodatek wiedząc,że Polska jest daleko od Anglii!-Louis nie przestawał się na mnie wydzierać.
-Daj mi spokój!
-Dlaczego?!Chyba muszę przyzwyczaić,że mój najlepszy przyjaciel jest na tyle głupi!
-Ach tak?!
-Tak!
-Tylko to nie ja mam obsesję na punkcie jakiegoś pomarańczowego czegoś!
-To są marchewki!
-I to nie ja jestem najstarszy i zachowuje się jak dziecko!
-A więc tak uważasz?Masz mnie za rozwydrzonego bachora?!
-Tak,tak właśnie uważam!Tak się zachowujesz!I szczerze mam tego dosyć!Cały czas myślisz tylko o sobie!Myślisz,że jeśli chodzisz w swoim własnym stylu prawie codziennie,to jest fajne!Odpowiem Ci,nie,to nie jest fajne!To jest żałosne!I jeszcze cały czas uganiasz się za tymi gołębiami! 'Keven,Kevin,wróć' Tylko to słyszę codziennie! Mam Ciebie dosyć!
-To ja Ciebie mam naprawdę dosyć!
-Hej chłopaki uspokójcie się!To my mamy was dosyć!-zaczął Liam-Co wam ostatnio odbija?!Cały czas się kłócicie!A jeszcze parę tygodni temu nikt by was o coś takiego nie posądził!-kontynuował.-Przyjaciele,przyjaciele na zawsze! Tak o sobie mówiliście Każdy zazdrościł wam! Mieliście to,co najważniejsze-przyjaźń! A teraz co?! Cały czas na siebie szczekacie,jak jakieś psy! Wiecie jak to denerwuje?!-Liamowi puściły nerwy.O to się go nie spodziewał...
-No w sumie ma rację,co Louis?Nawet nie pamiętam,o co się pokłóciliśmy...
-No w zasadzie...
-Czyli jesteśmy pogodzeni,tak?-Wtrącił Niall,zżerając już trzecią paczkę chipsów w ciągu naszej kłótni.Jest naprawdę szybki!
-Tak,jesteśmy pogodzeni-Louis uśmiechnął się serdecznie ,co ja odwzajemniłem.
-No to teraz musimy znaleść miejsce,gdzie będziemy spać,a przynajmniej znajdziemy paliwo.-Powiedziałem.
-I coś do jedzenia!-Wtrącił znowu Niall.Właśnie skapłem się,że kończy kolejką paczkę Lay'sów.Gdzie on to mieści?!
-Gdzie Ty to mieścisz,Niall?-zapytałem głupkowato.
-Ale co?
-No te chipsy,paluszki oraz lizaki,które zjadłeś w ciągu ostatnich 2 godzin?!
-No...w brzuchu.-Blondyn uśmiechnął się dumnie.
-Aleś wypalił!Gratuluję inteligencji.-Dogryzłem mu.
-No wiem.-WTF? Co to miało być?!
-Wow,ale Niall...Twoja inteligencja mnie rozwala...
-Ej,właśnie!Tam jest jakiś dom!-Zayn wskazał na stary budynek.-A obok stoi samochód!Może nawet ktoś,jeśli tam jest,to nam pomoże!
-Nie!Nie!Lepiej tam nie idźmy!A co jeśli ktoś tam jest i będzie chciał nas zabić?Albo torturować?Obdzierać ze skóry,wlewać do gardła rozgrzany olej,wybielacz albo inne paskudstwo-skrzywił się-No albo będą nam wycinać wnętrzności,aby je później sprzedać na czarnym rynku...Albo jeszcze gorzej...albo...albo...albo nie dadzą nam nic do jedzenia...-Niebieskooki zrobił smutną minkę.
-Nialler,oglądasz za dużo horrorów! Nie odróżniasz fantastyki filmu od rzeczywistości!
-Wcale nie!
-A właśnie,że tak! Skoro nie,to dlaczego teraz nie wyjdziesz?!
-Bo...bo...
-A nie mówiłem?
-Bo tam może być jakiś psychopata!
-Aha...Już to widzę.-powiedziałem sarkastycznie.-W tej chwili wychodzimy!-Czym prędzej wysiadłem z auta i pomknąłem w kierunku domu.Jednak uległem pokusie i się obróciłem.Moi przyjaciele powolnie wychodzili z auta,z wyjątkiem Nialla,który siedział na przednim siedzeniu,z głową opartą o szybę.Odwróciłem się na pięcie,a po chwili zjawili się przy mnie chłopcy.Dumnym krokiem weszłem do domu.
*Perspektywa Nialla*
Co mu odbiło?!Co mu jest?! Mam go serdecznie dosyć!
-Aaaa!-krzyknąłem,bo przed nami coś się poruszyło.Nagle w cieniu można było dostrzec sylwetkę jakiejś osoby...o ile to była osoba...przełknąłem nerwowo ślinę...a więc wracając,takowa postać miała coś w ręku.Przypominało to właściwie siekierę,ale mam nadzieję,że nie.Postać się do nas zbliżała,a ja drżałem ze strachu.Spojrzałem na Harry'ego.On tylko się lekko uśmiechał.Nie wiem o co mu chodzi!Jakaś osoba się do nas zbliża,a on się uśmiecha?!Teraz to ja mam ochotę mu przywalić!Tajemniczy nieznajomy stanął.Podniósł to co miał w ręku do góry.Przylgnąłem do ręki Liama,trzęsąc się cały.
-A więc znów się spotykamy...-głos dziewczyny,kobiety,o ile dobrze rozpoznałem,odezwał się.
-Ach,tak...Tyle się nie widzieliśmy-ku mojemu zdziwieniu,odezwał się loczek.Co on wyprawia?!
-Liam,co robimy?!-Wyszeptałem Daddiemu na ucho.Nie odpowiedział...
-Ale nie tyle,abym zapomniała,że mam się zemścić.-O matko!O Boże!Ktoś się do nas zbliża!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No siema.Sorry,że akurat taki,ale chyba naoglądałam się za dużo kryminałów xD A tak poza tym,jak wam się podoba? Dla mnie trochę dziwny...

sobota, 1 grudnia 2012

Harry cz.1

- To cześć!
- Cześć! Do jutra.
 Wracałaś własnie od swojej najlepszej przyjaciółki- ...
Była 17, ale w zimie jest już ciemno. Szłaś przez park.Wokoło ciebie nie było żywej duszy... Tak przynajmniej myślałaś. Słyszałaś zimny, wiejący wiatr. Owiewał twoją twarz z czego robiła się uroczo czerwona. tobie jednak to się nie podobało. Sądziłaś że wyglądasz jak... jak... Jak coś co ma czerwoną twarz.
 Miałaś jeszcze kilka przecznic do domu.. By ci się nie nudziło, włączyłaś muzykę. Jak zwykle One Direction. Twoje koleżanki sądziły że to rozpieszczone pedałki. Jednak twoja przyjaciółka podzielała twoje zdanie o nich. Obydwie sądziłyście że to cudowni chłopcy o naprawdę dobrych głosach. Podobały wam się szczególnie ich charaktery. Każdy był inny, i to było super. Twoim ulubieńcem był Harry. Miął taki chrypkowaty, jednocześnie słodki głos, a do tego był taki seksowny. Jego atutem były brązowe, kręcone włosy. Kochałaś je!
 Właśnie szedł twój ulubiony kawałek z nowej płyty ' Take Me Home', c'mon c'mon. Słuchałaś muzyki z głośnika telefonu, ponieważ nie miałaś słuchawek przy sobie.
 Usłyszałaś za sobą kroki. wystraszyłaś się, ale pomyślałaś że przecież każdy może sobie chodzić po parku, więc byłaś dobrej myśli. Gdy się odwróciłaś, po posturze postaci poznałaś że to chłopak. Nagle zawołał do ciebie:
- No, no directionerka?- nie odpowiedziałaś. Szłaś dalej pewna siebie.- No weź nie bój się! Nie jestem zły!- W pewnej chwili stanęłaś jak wryta. poznałaś ten głos. To był Zayn Malik z one direction. Podszedł do ciebie. Patrzyłaś na niego z wielkim zdziwieniem. No bo hello! Taka dziewczyna jak ty spotkała takiego chłopaka, który na dodatek jest jej idolem! 
- Bardzo się mnie boisz?- powiedział z żartem.
- Ja!? Chyba cię śliczna główka boli!- Nie chciałaś by poznał po tobie że jesteś spięta.
-Heh... Nie byłem pewien. To jak direktionerka?- spytał.
- No tak. I to duuuża!
- Często to słyszę.
- Hej! Czy Louis naprawdę tak bardzo lubi marchewki?!
-Co?
- No co?! Zawsze byłam tego ciekawa.
- Śpieszysz się?
- W sumie nie.- Mieszkałaś sama, wiec nigdzie ci się nie śpieszyło.
- To sama się Louisa o to spytasz, bo szczerze mówiąc nie wiem. Chodź ze mną! Mieszkamy blisko, a wyglądasz na zmarzniętą.
- Dziękuje za zaproszenie, ale boję się, że jednak mi coś zrobisz.- Powiedziałaś śmiejąc się.
- Myślisz że członek jednego z najpopularniejszego zespołu na świecie, zrobił by coś swojej fance?
- Są tacy psychopaci. No nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
- To się nie zastanawiaj bo powiem ci ze nie. Idziesz ze mną czy nie?
- To chyba jasne że tak! Miałabym stracić szansę poznania One Direction!?
- Nie wiem.
 Szliście miło gawędząc. Nie tracąc okazji zadałaś Zaynowi kilka pytań, na które od początku chciałaś znac odpowiedź.
Wreszcie doszliście do do domu,a raczej willi.