Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Louis. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Louis. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 23 grudnia 2012

Wszyscy


-POWIEDZIAŁEŚ IM?!
-NIE!
-ALE JAK TO?!
-Nie było okazji!
-Ja Cię kiedyś chyba zabiję! Co Ty sobie wyobrażasz?! Przyjeżdżam tutaj, będę z wami święta obchodzić, ale nie! Oni nic o mnie nic nie wiedzą, bo nie było okazji!-Powiedziałam z ironią, Naprawdę, aby być takim debilem, to jest sztuka.
-Ale przepraszam! Wybacz mi, więcej to się nie powtórzy!-Hazza błagalnie padł na kolana, z rękami złożonymi, jak do modlitwy.-Wybacz, [T.I.], daj mi jeszcze jedną szansę!-Wygląd Harolda, i zachowanie doprowadziło Cię do śmiechu. Próbowałam się opanować i udawać złą oraz srogą, ale przy takim dziecku, jakim był Harry - było to wręcz niemożliwe!
-No dobra pajacu, ale teraz idziemy im o wszystkim powiedzieć, dobrze? Chcę, aby wiedzieli o mnie wszystko, co muszą...
-Dowiedzą się, spokojnie. A teraz chodź i świętuj z nami to cudowne święto, którym jest Boże Narodzenie!
-Dobra...-Powiedziałam.-Jednak nie jestem do końca przekonana... A może jednak im powiedzieć to teraz...? Na początku... ?
-Ale co powiedzieć?-Do pokoju wpadł Lou. A więc tak jak myślałam - cały czas stali pod drzwiami i podsłuchiwali. Skąd to wiem? Bo gdy Loui się pojawił, to reszta też się wyłoniła zza drzwi.-Jesteście razem?-Zapytał. My, to znaczy ja z Harrym, popatrzyliśmy na siebie, po czym wybuchnęliśmy śmiechem. Reszta nie wiedziała, o co nam chodzi. Jednak po chwili już się uspokoiliśmy.
-Ja? Z Harrym?-Ponownie napadł mnie śmiech. Hazze też.
-Ja? Z [T.I.]?-Teraz śmieliśmy się obydwoje.
-My jesteśmy jedynie przyjaciółmi!-Powiedziałam w uśmiechu.
-A nie parą!- Dokończył za mnie Loczek.
-To o czym wy mówiliście? Wszystko słyszeliśmy!
-A więc podsłuchiwaliście, prawda Niall?
-No...No...To znaczy...
-To znaczy, że tak.-Uśmiechnęłam się serdecznie.
-A więc o czym mówiliście? O czym nie wiemy, a powinniśmy?- Momentalnie uśmiech zszedł mi z twarzy, a na niej pojawiło się zakłopotanie. Spojrzałam kątem oka na kociarza. Jego twarz przybrała podobny obraz.
-Chodźcie, musimy gdzieś pojechać.  Tam wam wszystko wytłumaczymy...-Zaczął twój przyjaciel.
-A nie możecie tutaj?
-Nie, niestety, ale nie. Tylko ubierzcie się ciepło...
-Dobra.-Chłopcy krzyknęli chórem, po czym wyparowali z pokoju. Popatrzyłam na Harolda. Na jego twarzy nie znajdował się, jak zazwyczaj - uśmiech, ale zakłopotanie i przygnębienie. Popatrzył na mnie, przeszywając swoimi zielonymi tęczówkami na wylot. Jego kocie oczy szkliły się. Wyszeptał zwykłe 'Przepraszam' i wyszedł z pokoju. Stałam jeszcze przez chwile tam sama, na środku pomieszczenia. Patrzyłam przed siebie, licząc, że odpowiedź się jakoś ujawni. Na co odpowiedź? Odpowiedź na trudne pytania, o tym, jak sobie teraz poradzić, co zrobić, co wybrać, co jest dobre, a co złe. Dla mnie było to trudne.
-[T.I.] pospiesz się!-Z dołu było słychać Zayna.
-Już idę!-Odkrzyknęłam, po czym szybko wpadając do pokoju, zabrałam kurtkę i wypadając, tak samo szybko jak się w tym pokoju znalazłam, zbiegłam po schodach. W przedpokoju ubrałam kurtkę, w pośpiechu buty i wyszłam z domu. W aucie czekali już chłopcy. Wow. Szybcy są, szczególnie Zayn! Zazwyczaj to na niego ostatniego czekamy. No nic. Wsiadłam do samochodu, zajęłam miejsce koło kierowcy i jechałam przez drogę w milczeniu, w głowie wymyślając wytłumaczenie i inne monologi...
-Ej, Ty! Loczek!-Zaczął marchewkozjadacz, wychylając się zza mojego siedzenia. Jego ton głosu mnie rozbawił.-Włącz ogrzewanie, bo tutaj za chwilę padniemy z zimna!
-Dobra, dobra.-Harreh przekręcił pokrętło. A, no tak! Nie wspomniałam, że mamy zimę.
Jechaliście już przez 30 minut, na dworze zaczął padać biały puch, zwany śniegiem, drogi były nadal opasane śliską powłoką z lodu, drzewa były przyozdabiane szronem, a szyby w aucie były zaparowane. Warunki do jazdy -> okropne!
-Odezwiesz się coś, [T.I.]?-zapytał się Liam.
-Hę?
-Od pół godziny nic nie mówisz. Może się w końcu odezwiesz?
-Aha.
-...
-No, odezwałam się.-Wyszczerzyłam się. Za to mina Liama była zniewalająca. Zaczęłam się chichrać. Nie mogłam przestać! Dady jedynie gapił się na mnie tymi swoimi brązowymi tęczówkami. Do mnie dołączyła reszta. Śmiech wypełnił całe autko. Mój serdeczny przyjaciel Hazza popatrzył się na mnie uroczo, ukazując swoje anielskie dołeczki. Zatopiłam się w jego dużych, kocich, zielonych oczach.
-Harry! Uważaj!-Usłyszałam jedynie krzyk Nialla, po czym poczułam przeszywający mnie ból, który był tak mocny, że nie do opisania. Przed oczami miałam ciemność. Jednak po chwili ból przeszedł, a ja już nic nie czułam...

*2 lata później*
*Narracja 3-osobowa*
Chłopcy stali nad grobem [T.I.] i Harry'ego. Ich przyjaciół. Oni już nie żyli. Nie żyli już przez dwa lata, przez wypadek,z którego nie wyszli żywo. Jak to się stało, pytacie? A więc tak:

Biały puch padał coraz mocniej, droga była przyozdobiona lodem, drzewa szronem, a szyby, jakby chcąc utrudnić jazdę - czasy czas były zaparowane. Mimo iż kierowca, którym był w tamtej chwili Harry, co chwila je oczyszczał ręką, po chwili znów był ten sam problem. Jednak on się nie poddawał, i chodź wszyscy wiedzieli, że go to drażniło, cały czas próbował. W pewnym momencie wszyscy zaczęli się śmiać. Nagle Niall zauważył ciężarówkę, która jedzie wprost na nich! Próbował ostrzec Hazze, ale nic to nie dało. Było za późno... A dlaczego Loczek sam nie zauważył pędzącego na nich auta? Bo wpatrywał się w piękne, duże, niebieskie oczy [T.I.], które były przepełnione radością, ale też troską. To było ostatnie, co widział...

A więc tak to się skończyło. Ciężarówka uderzyła w nich. [T.I.] i Harold nie przeżyli, reszta wyszła z tego, jednak był to cud, dla niektórych. Wiele osób sądzi, że to właśnie oni, czyli Hazz i jego przyjaciółka, uratowali resztę, gdyż to oni pierwsi zginęli. Przez to, ich duchy uchroniły resztę. Dzięki nim żyją..
Na myśl o wspomnieniach starych przyjaciół, gdyż w tym miejscu, na cmentarzu zawsze one powracają, w każdym oku obecnych tu chłopaków pojawiły się łzy. Jedynie Niall, który płakał od początku, wtulony był w kurtkę Liama. Łzy smutku, przygnębienia, bólu, rozpaczy...Bo przecież już nikt im przyjaciół nie zwróci...Dzisiaj mija rocznica  ich śmierci, dokładnie dwa lata. Dla wszystkich pamiętna data, ale nie kojarząca się z dobrym. Louis, najbliższy przyjaciel zielonookiego, najbardziej to wszystko przeżywał. Jednak nie okazywał tego aż tak bardzo, chcąc dać dobry przykład reszcie, jako najstarszy. Jednak nie było mu łatwo. Stracił najlepszego przyjaciela...
Pewnie jest jeszcze jedno, co wam chodzi po głowie, a mianowicie, co Harry nie powiedział reszcie o [T.I.], prawda? Jednak tego już się nie dowiemy... 
Oni zabrali swoją tajemnicę do grobu...


~*~
Sorry, nie chciałam nikogo uśmiercać, szczególnie tuż przed świętami, ale mam taki humor, co też wpłynął na moje pisanie, oraz brak weny na szczęśliwe zakończenie. Może ona  w końcu powróci i kogoś złączę razem na zawsze? Tego jeszcze nie wiem... Jednak jak dla mnie ten imagin nie wyszedł jednak tak źle ^^ Jednakże to do was należy ostatnie słowo. Ale teraz coś ważniejszego:
ŻYCZĘ WSZYSTKIM WESOŁYCH ORAZ POGODNYCH ŚWIĄT! SUPER SYLWESTRA, ORAZ SPEŁNIENIA TYSIĄCA ŻYCZEŃ!!! NO I NAJWAŻNIEJSZE! : KONCERTU ONE DIRECTION W POLSCE!!! :D
To tyle od mnie ^^

środa, 5 grudnia 2012

Louis


-Czy ty musisz być taka drażniąca?!
-Tak,bo jeśli nie ja,to kto będzie Cię drażnił?!-za to twoja przyjaciółka oberwała śnieżką.No tak w końcu jest zima,a wy zamiast wygrzewać się pod cieplutkim kocykiem na fotelu,obok kominka, to nacieracie się nawzajem śniegiem.Rozumiem,aby był jeszcze dzień,ale wy musicie to robić wieczorem,gdy światło dają marnie świecące,poustawiane co 50 m lampy. No ależ cóż zrobić,w końcu wy to wy i nikt tego nie zmieni.-A to za co?!-krzyknęła Allie,gdy po raz kolejny śnieżka uderzyła o jej twarz.
-A tak,pomyślmy...Za to,jak bardzo jesteś drażniąca,za to,że...-przerwałaś,aby za chwilę krzyczeć,ponieważ jedna ze śnieżek wpadła Ci za koszulkę.No taj,jeszcze zapomniałam wspomnieć,że latacie w samych koszulkach.Żadnej kurtki,bluzy,sweterka.Nic.Ale cóż zrobić?Powtórzę: W końcu wy,to wy.I zaczęło się.Białe kulki latały na wszystkie strony.A jak byłyście ubrane?Oczywiście na wzór waszych ulubieńców,przynajmniej All...Miała na sobie białe conversy,czerwone rurki oraz pasiastą koszulkę.Przypomina wam kogoś?Tak,macie rację,Louisa,Louisa Tomlinsona.Obydwie się w nim kochałyście,cudowny chłopak.Ale co z tego?I tak go pewnie nie spotkacie...
-Aaaaa!Ziiiiiiiimne!-wylądowałaś w śniegu.Twoja naj zaczęła uciekać.-Poczekaj,dorwę Cię!-wstałaś,otrzepałaś się i pobiegłaś za nią.Tuż za zakrętem,gdzie widziałaś,że wbiegła,ujrzałaś postać o identycznym stroju co ona.Rozmawiała przez telefon.Szybko się schowałaś.Ulepiłaś kilka okrągłych kulek,a później rzuciłaś się na nią.
-A maaaaasz!-krzyczałaś rzucając w nią.
-Cooooo?!Nieeee!
-O Jezu,przepraszam!!!-dopiero teraz zauważyłaś,że to nie swoją przyjaciółkę obrzucasz tylko jakiegoś chłopaka!I to nie jakiegoś,tylko swoje idola!-Sorry,myślałam,że jesteś moją przyjaciółką!
-Przyjaciółką nie,ale przyjacielem mógłbym być.-Uśmiechnął się zalotnie.
-Nic Ci nie jest?!
-Spokojnie,tylko dostałem zimnymi śnieżkami,a nie kulami armatnimi!
-Ach...Na szczęście...
-A tak poza tym-Louis.-wyciągnął rękę przed siebie,a Ty ją uścisnęłaś.
-[T.I.],miło mi.
-[T.I.] co ty robisz?!Tutaj jestem!-twoja Allie przybiegła zdyszana do Ciebie.
-A to jest moja przyjaciółka,Allie.
-Kto?Ja?Co?Ale gdzie?Jak?O co chodzi?-nie kończyła zadawać pytań.Wydawało się,że gdyby Lou jej nie przerwał,to nadal by pytała.Skąd ona bierze tyle języka w gębie?!
-Jestem Louis,miło mi.-do niej też wyciągnął rękę,a ona tylko wybałuszyła oczy.
-Yyyy...Allie,mi też miło.A powie mi ktoś co się stało?-popatrzyliśmy na siebie Louisem i wybuchnęliśmy śmiechem.
-To może kiedy indziej.-zaczełam.
-A może tak pójdziemy na kawę....gdzieś...?-zaproponowała.
-No to może do mnie ?-zaproponował Tomlison.
-Jesteś tego pewny?-spytała dziwnie All.
-Tak...A o co wam chodzi...?-zapytał podejrzanie.
-No bo my tylko wydajemy się spokojne...
-Że co?!
-Nic.-wybuchnęliśmy śmiechem.
-No to idziemy?-spytał.Popatrzyłyśmy na siebie,skinełyśmy równocześnie głowami jak i również równo odpowiedziałyśmy:
-TAK!
 



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzisiaj trochę krótszy,ale nie najgorszy...chyba... A tak poza tym zapraszam tutaj oraz na mojego tt.